Złote Runo z Browaru Perun
Styl: Sour / Wild Beer / Imperial Fruit Sour
Ekstrakt: 19 % wag.
Alkohol: 9,7 % obj.
Goryczka: ? IBU (własna skala browaru: 1 na 5 szyszek)
Warka ważna do 23.09.2020.
Podczas przelewania piwa do szkła nawet coś tam się próbuje uformować i ponad taflę piwa wznosi się spora pianka, ale zaraz po zakończeniu tej czynności wszystko to znika niemal w mgnieniu oka, pozostawiając po sobie nagą taflę piwa z garścią pływających po niej pikseli.
Aromat dużo poniżej średnio intensywnego. Na starcie pachnie miło jak domowy kompocik z wisienką. Z czasem przechodzi w spoko czerwone półsłodkie i półwytrawne wino domowe, z maliną i wiśnią. Całość spoko, ale jednak w aromacie czuć zapach czystej niemineralizowanej wody.
Kolor brązowy z dodatkiem winnej czerwieni. Pod światło robi się bardziej rubinowe, a brązowy jest tylko dodatkiem. Piwo jest nieprzejrzyste i nieklarowne. Na dnie butelki zebrało się mały osad, raczej oddrożdżowy, w postaci kilku białych smug mazi.
W smaku oki.
W smaku kwasek owocowy.
Trochę coś jakby połączyć kompot wiśniowy z mniejszą częścią wina domowego. Czuć czerwone owoce. No i sugestia nasuwa skojarzenia z wiśnią.
Sziiit. Kwasek, który jest zaledwie na średnim poziomie, robi robotę i sprawia, że w piwie zupełnie nie czuć wysokiej zawartości alkoholu.
Słodycz w odbiorze bardziej pod średnią, ale musi być jej więcej bo piwo lekko skleja usta.
Coś tam atakuje nasze usta i język i zapewne jest to alko, ale moc kwasku przebija go sprawiając że to gryzienie ma charakter wytrawno-kwaskowy.
Po połowie okazało się, że piwo naprawdę jest naładowane solidną dawką mocy – poczułem miłe ciepło na policzkach i w nogach.
Piwo jest przystępne w odbiorze.
Ciało średnie w dół, pasuje do całości. Choć jak na ten ekstrakt to jest go malutko.
Im bliżej dna tym więcej mini drobinek w objętości piwa i tym bardziej w piwie wychodzi świetna naturalna malina. Dosłownie przypomina to świeżo zerwaną malinę.
Zupełnie bez lacingu. Ziroł.
Szału nie ma.
Miłe ale nie planuję powrotu.
Warto wypić z kimś na spółę, żeby sprawdzić sobie, że kwaski w wersji imperium mogą być spoko.
Całość spoko.
Koszt: 9,70 golda – butelka 500 ml bezzwrotna.
Za to zdecydowanie polecam zapoznanie się z nieimperialnym owocowym ejlem od gromowładnego, czyli z piwem Behemoth Bartzabel.