Take Me Out z Browaru Maryensztadt

Take Me Out z Browaru Maryensztadt
Styl: New England / Hazy IPA
Ekstrakt: 16 % wag.
Alkohol: 6 % obj.
Goryczka: ? IBU

Warka ważna do 01.04.2021.
Podczas przelewania piwa do szkła tworzy się całkiem spora pianka. Jednak znika ona w oka mgnieniu, w momencie zaprzestania tej czynności.
Aromat niezbyt intensywny. Głównie chmielowo-tytoniowy. Jest też nieco diesla i jeszcze mniej zielonej cebulki. Jest też lekka słodycz w tle. Owoce są ledwo wyczuwalne, a jednoznacznie wyróżnia się tylko mango.
Kolor to połączenie żółtego i pomarańczowego, z małym dodatkiem mleka. Taki wybledzony miks tych dwóch kolorów. Piwo jest nieprzejrzyste i nieklarowne.
W smaku dziwne.
Choć piwo fajnie drapie odchmielowo buzię, język, przełyk, a dalej rurę i inne flaki. To za dużo w nim ziemistości/czarnoziemu.
Goryczka około średniej, łodygowa. Łodyga na znośnym poziomie, nie przegięta, ale i tak jej jest za dużo. W posmaku zaś, robi się jak od mocnego alkoholu. Gorzko! gorzko!
Słodycz średnia, owocowa.
Wśród owoców, tak jak i w aromacie, jednoznacznie da się tylko zidentyfikować mango.
Wysycenie niskie. Ale wysoka chmielowość, drapie dobrze w jego zastępstwie.
Gdzieś pomiędzy tym wszystkim przewija się jakby tytoń i ściąganie.
Szczypta dziwnego kwasku też jest.
Jest ciało.
Zupełnie bez lacingu.

No na pewno jest to Hazy IPA.
Moim zdaniem piwo jest w jakiś sposób przechmielone. Za duża jego ilość gdzieś zadziała oddając nieciekawie i niepożądane rzeczy.

Piwo na plusik.
Nie planuję powrotu.

Koszt: 10,30 golda – butelka 500 ml bezzwrotna.