King Of Magic z Browaru AleBrowar

King Of Magic z Browaru AleBrowar
Styl: Hopfenweisse / American Weizen
Ekstrakt: 11,6 % wag.
Alkohol: 4,9 % obj.
Goryczka: ? IBU (własna skala browaru: 1½ / 4 skali)

Warka ważna do 22.06.2020.
Przy otwieraniu piwo huknęło bardzo głośno, niczym strzał z armaty. Y z butelki wyleciał bardzo gęsty dymek. Ześlizgnął się po butelce, niczym ciężkie opary z kociołka jakiegoś czarownika czy tam innej czarownicy. Z samej butelki zapachniało bardzo mocno Belgią i dzikością.
Podczas przelewania piwa do szkła, budowało się ono bardzo mocno, tworząc chwilową procesową bardzo obfitą pianę. Jednak w momencie zaprzestania tej czynności, znikła sobie ona na zawsze, pozostawiając po sobie tylko kawałek symbolicznej zawiesiny.
Aromat średnio intensywny. Ze szkła już nie tak dziki i belgijski jak z lufy, ale wciąż wyraźnie fenolowy. Z czasem robi się wyraźnie kwaskowy. Pod koniec, gdy piwo jest już ciepłe, nie za fajnie się to kojarzy. Poza tym jest mały banan i szczypta goździków.
Kolor blady złoto słomkowy, jakby z kilkoma kroplami mleka. Piwo jest nieprzejrzyste i nieklarowne.
W smaku trochę drapie jak od goździka.
Jakaś tam podbudowa z piwa pszenicznego jest. Ale całość smakuje jak połączenie oranżady, piwa pszenicznego i kilku kropel sztucznej cytryny w stylu kwasku cytrynowego w proszku, czy tam zaprawy cytrynowej w płynie w żółtej plastikowej buteleczce
Słodycz miedź średnią a niską.
Piwo nie jest jakoś specjalnie mocno nagazowanie, ale i tak bardzo szybko traci wysycenie.
Pełnia pod średnią, pasuje do całości.
Piwo z nie za fajną goryczą i dziwnym odczuciem jakby polizać bezpośrednio skórę cytryny.
Wchodzi.

Jak dla mnie aromatyczne Hopfenweisse, a nie żaden American Weizen.
Jest aromatycznie chmielowo, ale jakoś zupełnie bez Ameryki.
Piwo na plus. Dość miłe ale zupełnie nie ciekawe.

Koszt: 9,50 golda – butelka 500 ml bezzwrotna.