Fajrant z Browaru Zakładowego

Fajrant z Browaru Zakładowego
Styl: Session IPA
Ekstrakt: 11 % wag.
Alkohol: 4,2 % obj.
Goryczka: ~35 IBU

Warka ważna do 16.08.2019 (warka 30).
Podczas przelewania piwa do szkła, ukształtowała się bardzo odbita, dość gęsta pianka. Utworzona głównie z większych bąbelków. Ale bardzo szybko zmienia się w taką luźną i totalnie poszarpaną, jak ta tworząca się na powierzchni wody, gdy podczas napełnienia wanny wodą wleje się do niej trochę szamponu. Ale nic to, bo po zaledwie po pięciu minutach, pozostawia po sobie dziwną zawiesinę, utworzoną z jednej warstwy, składającej się ze sklejonych ze sobą dużawych bąbelków. Wygląda to jak okrągły basen niemal w całości wypełniony kulami wodnymi (do których się wchodzi, i toczy się w nich po wodzie).
Aromat średnio intensywny plus. Czuć głównie ziemistość, jest do dosłownie taki hardkorowy czarnoziem. Dalej melon. A potem drapiący chmiel. Z czasem melon zdobywa przewagę nad ziemistością. I zaczyna to pachnieć jak szklanka wody z kawałkiem melona i grudom ziemi. Całość znośna. Nie porywa.
Kolor blado-brudno bursztyno. Piwo nieprzejrzyste i wyraźnie przymglone.
W smaku takie se.
Na pewno sesyjne.
Pijalne i wchodzi.
Choć zupełnie puste – pustawe – puściutkie.
Goryczaka ledwo zaznaczona, chyba grejpfrutowa.
Jest też mała słodycz, karmelowa.
Mocno drapie flaki odchmielowo.
Stosunkowa spora ziemistość.
Zupełnie bez ciała.
Za bardzo Session, idzie ku lurowatości i pasowałoby by tu 2 procent alkoholu.
Bez lacingu.

Wodnista chmielowa ziemistość.
Dość przyjemna nijakość.
Piwo na mały plusik.

Koszt: 8,50 golda – butelka 500 ml bezzwrotna.